niemożliwem jest przejść po Moście do Raju.
Mały chłopczyna siedział tak blizko, że słyszał całą rozmowę. I wnet pomyślał, jaka wielka szkoda, że nikt nie zdoła przejść przez ów most. A może przecież wyzdrowiałby syn biedaka, gdyby mu pozwolono ofiarować jagnię.
Stary człek w smutku wielkim opuszczał podwórzec, chłopczyna zaś powstał z miejsca, zbliżył się do chwiejnego mostu i postawił na nim nogę.
Myśłał zaś o przejściu nie dlatego wcale, by się upewnić, że go raj czeka. Zajęty był jedynie biedakiem, któremu ze wszystkich sił pragnął dopomódz.
Ale wnet cofnął nogę i pomyślał:
— Niepodobna. Most już tak stary i zjedzony przez rdzę, że nie zdoła mię utrzymać.
I znów myśli jego pobiegły za starcem, którego syn ze śmiercią walczył. Znów postawił nogę na głowni.
I wraz uczuł, że przestała drżeć, że jest dla nogi oparciem pewnem i szerokiem.
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/170
Ta strona została uwierzytelniona.
— 166 —