Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.
—   19   —

a gdy się już wszystkiem z nim podzielił, dodał jeszcze:
— Pono nie trzeba ci przypominać, że milczeć należy jak grób, by cały ów zamysł w niwecz się nie obrócił.
— Wie o tem Voltigius, że na mnie polegać może — odparł żołnierz.
Gdy wódz się oddalił i wartownik znów stał samotny na swojem stanowisku, oczy jego zaczęły szukać chłopięcia. Igrało ono między kwiatami, a wartownik pomyślał w duchu, że to dziecię tak lekko i z takim wdziękiem między kwiatami buja, jak barwnoskrzydły motyl.
I nagle śmiać się począł.
— Zaprawdę — powiedział — nie długo już będzie mi to dziecię cierniem w oku. Toż i ono znajdzie się owego wieczoru na godach u Heroda.
I dzień cały wytrwał wojownik na miejscu swojem, aż nastąpił wieczór i pora przyszła bramy miejskie na noc zamykać.
Wtedy przez wązkie ciasne uliczki podążył ku wspaniałemu pałacowi, który Herod w Betlehem posiadał.