Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.
—   39   —

roda złożę, uczyni mię on dowódzcą swej straży przybocznej.
Ostrze miecza coraz bliżej było śpiącego, a żołnierz mówił do siebie, pełen radości:
— Teraz oto nic już nie zdoła stanąć między nami, nic go z rąk moich nie wydrze!
Wciąż przecież jeszcze trzymał żołnierz w dłoni lilję, u wejścia do groty zerwaną. A gdy myśli swe wypowiadał, z kielicha kwiatu wyleciała ukryta w nim pszczoła i z brzękiem krążyć zaczęła nad odzianą w hełm głową.
Dreszcz nagły wstrząsnął żołnierzem. I wspomniał one pszczoły, którym z pomocą biegło dziecię i wspomniał, że pszczoła właśnie pomogła maleńkiemu ujść z uczty Heroda.
Zdumienie wielkie zdjęło go na tę myśl. Miecz znieruchomiał w jego dłoni, on zaś sam stał spokojnie i słuchał brzęku pszczoły nad głową.
Aż przestał już słyszeć brzęk małego owadu. Tem mocniej uderzyła go słodka silna woń, płynąca z kielicha lilji, którą w reku trzymał.