na górę, nie postało ci w myśli, byś chatę oną zaraz opuścić miała. Jeśli naprawdę tak biedną jesteś, jak nam, się wydaje, tedy pewnie zamiarem twoim było, by lata, które ci jeszcze przeżyć pozostało, tu właśnie spędzić. Teraz przecież odejść chcesz stąd, my bowiem, ja i niewiasta moja, wzięliśmy już w posiadanie chatę.
Nie zaprzeczyła stara prawdzie słów winiarza.
— Aleć chata owa, co już lat tyle pustkami przestała, tak samo do ciebie jak i do mnie należeć może. Żadnego nie mam prawa, by ci ją odbierać.
— Zawszeć to chata rodzicieli twoich — rzekł winiarz — więcej masz do niej praw, niźli ja. My młodzi, a ciebie starość gniecie. Ostań tedy, a my pójdziemy.
Usłyszawszy słowa takie, niewiasta zdumiała się wielce. Zwróciła się już od proga i oczy utkwiła w robotniku, jakby nie rozumiejąc tego, co powiadał.
Ale teraz i młoda niewiasta przemówiła.
— Jeśli mię posłuchać zechcecie —
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.
— 63 —