Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/68

Ta strona została uwierzytelniona.
—   64   —

rzekła do męża — tedy prosiłabym ciebie, byś starej onej niewiasty zapytał, zali nie przyjęłaby nas jako dzieci swoje, zali nie pozwoliłaby nam ostać u siebie i być jej opieką w starości? Cóżby jej przyszło z tego, gdybyśmy oddali jej nędzną tę chatę i w pustce samą ją zostawili? Boć strasznem byłoby dla niej samotnie przebywać w tej głuszy. I jakżeby żyć miała? Uczynilibyśmy nie inak, jedno, jakbyśmy ją śmierci głodowej oddać chcieli.
Stara zaś niewiasta postąpiła krokiem ku robotnikowi i żonie jego, długo i badawczo na nich poglądała, aż rzekła:
— Czemu tak do mnie przemawiacie? I czemu miłosierdzie okazać mi chcecie? Przecież obcemi jesteście.
A młoda odrzekła jej:
— Dlatego, że nam samym raz wielkie okazano miłosierdzie.

II.

I stało się, że stara niewiasta owa zamieszkała w chacie winiarza i przy-