Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/71

Ta strona została uwierzytelniona.
—   67   —

leko od ludzi żyjemy — mówił. — Rok już upłynął od chwili, gdym raz ostatni mówił z innymi winiarzami i pasterzami. Nie mógłbyś nam ty, co pewnie z obozowiska jakiego powracasz, nieco o Rzymie i cesarzu opowiedzieć?
Ledwie te słowa wypowiedzieć zdołał, gdy żona jego ujrzała, jak stara niewiasta rzuca mu ostrzegające wejrzenie i ręką znak czyni, by pilnie baczyć na to, co się mówi.
Obcy ów odpowiedział uprzejmie:
— Widzę, że mię za żołnierza bierzesz; nie bardzo się mylisz, chociaż już od lat wielu służbę opuściłem. Pod panowaniem Tyberjusza brakło pracy dla nas, wojennych mężów. A był on przecież ongi wielkim, wodzem. I były to szczęśliwe czasy jego życia. Teraz to jedno mu tylko w głowie, jak się przed spiskami uchronić. I w całym Rzymie mówią dziś o tem, że w przeszłym tygodniu dla błahego zupełnie podejrzenia senatora Tytusa pojmać i stracić rozkazał.
— Biedny cesarz, sam już pono nie wie, co czyni — zawołała młoda niewia-