dnym z domów na Palatynie, by zawsze być blizko cesarza. I żadnej ze znakomitych matron Rzymu nie działo się tak dobrze jak jej. W lektyce niesiono ją przez ulicę, a szaty miała takie jak cesarzowa. A gdy cesarz na Capreaę się przeniósł, rozkazał kupić tam dla niej wspaniałą willę, pełną niewolników i kosztowności.
— Zaprawdę, dobrze jej było — rzekł robotnik.
I dalej on już tylko sam prowadził rozmowę z wędrowcem. Żona jego zamilkła i patrzyła w zdumieniu wielkiem na dziwną zmianę w starej niewieście. Od chwili przyjścia nieznajomego słowa jednego nie wyrzekła. Łagodność i uprzejmość znikły z jej oblicza. Odsunęła misę od siebie, prosta siedziała i sztywna, plecami o odrzwia oparta, nieruchome surowe spojrzenie w dal skierowawszy.
— Wolą cesarską było — ciągnął nieznajomy — by szczęśliwe wiodła życie. Aliści mimo wszelkich jego dobrodziejstw i ona go opuściła.
Na te słowa dreszcz wstrząsnął starą
Strona:Selma Lagerlöf - Legendy o Chrystusie (tłum. Markowska).djvu/74
Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —