Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/108

Ta strona została przepisana.

Przedewszystkiem dobyto miskę z za pieca. Wszystkie trzy ujęty miskę za brzeg i postawiły ją na małym stoliku kuchennym.
Potem musiały mieć łyżkę drewnianą. Wszystkie trzy razem, udały się do szafki w rogu, służącej babuni za spiżarnię, i dobyły łyżkę. Wracają do stołu, trzymały wszystkie łyżkę, a potem włożyły do miski.
W ten sam sposób wlały do miski trzy łyżki wody, zaczerpniętej z miedzianego dzbana, a przez cały czas żadna nie rzekła ni słowa i nie roześmiała się wcale.
Gdy tego dokonały, wsypały trzy łyżki mąki, czerpiąc ją wspólnemi siłami. Niosły mąkę razem i każdy ruch wykonywały wspólnie. Żadna nie puściła łyżki, żadna nie uśmiechnęła się, żadna też nie uroniła ni pruszynki mąki.
Potem wsypały trzy łyżki soli.
I teraz nie padło słowo, nie zjawił się uśmiech i nie wysypało się najdrobniejsze ziarnko soli.
Trudno atoli uwierzyć! Gdy już sprawa została tak daleko posunięta, nagłe spytała babunia, czy daje się smalcu do proroczego placka.
W tejże samej chwili, gdy wypowiedziała te słowa, pastorówna puściła łyżkę, padła na krzesło i wybuchła głośnym śmiechem. Nora nie puściła wprawdzie łyżki, ale napadł ją tak straszliwy śmiech,