Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/113

Ta strona została przepisana.
WESELNY TAN.

Na Trzech Króli udali się pastorostwo do kościoła, a po skończonem nabożeństwie wracali właśnie do domu. Pastorowej było zimno, bo przemarzła, siedząc dwie godziny w kościele, to też myślała z zadowoleniem, iż nie ma potrzeby jechać aż do Löwdali, ale może zatrzymać się w Loby, gdzie odbyć się miało huczne wesele chłopskie. W ten sposób zyskiwała dobre ćwierć mili.
Nie opuszczała jej myśl o tem, że kościół oddalony jest o całą milę od plebanji, położonej na samym krańcu parafji. Stał on jak przystało pośrodku wsi i łatwy doń był zewsząd dostęp. Inaczej rzecz się miała z plebanją, bo od domostw, położonych w południowej stronie parafji, było do niej kilka mil drogi.
Niezmiernie trudną było dla niej sprawą jechać każdej niedzieli do kościoła, jak to nakazywała sama obyczajność. Wymagało to czterech godzin czasu, a podczas większych świąt zabierało nawet aż sześć godzin.