przybrałaby ciotka, gdyby przyszła i poprosiła o pieniądze.
Miałaby nawet powód istotny zdziwić się wielce, bo siostrzenica była ciotce bardziej obcą, niż ktokolwiek inny na świecie. Dzieliła je przepaść głęboka zaiste.
Nie była nią nienawiść zgoła. Tylko ciotka wykluczyła się sama z rodziny, wychodząc za bogatego syna chłopskiego, dość ambitnego na to, by się o jej rękę starać. Z tego, co wiedziała, wynikało, że nie miłość stworzyła to stadło. On był pyszałkiem i wydawało mu się, że wszystkich zaćmi, biorąc za żonę córkę starego pastorskiego rodu, ona zaś otwarcie wyznała, że woli wyjść za bogatego chłopa niż czekać lata całe na biednego podplebanka.
Od chwili objęcia gospodarstwa ciotka dobrowolnie wyrzekła się całej rodziny. Nie chciała mieć nic do czynienia z poprzedniem swem otoczeniem i trzymała się zdala od siebie wszystkich löwdalczyków.
Mieszkała niezbyt daleko, w granicach broeńskiej jeszcze nawet parafji, ale nie bywała nigdy na plebanji. Natom iast składali jej co roku wizytę w Svanskogu pastor, babka, lub Maja Liza.
Pastorówna przyznać musiała, że wizyty owe nigdy jej bardzo nie radowały. Ciotka schłopiała zupełnie z biegiem lat, co nie raziło zresztą Maji Lizy, dawało jej się atoli we znaki zachowanie ciotki,
Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/147
Ta strona została przepisana.