z pochodzenia, ale z szwedzkiego okręgu, jak tam powiadają, i wyborna gospodyni. Z podziwem niekłamanym widziałem, jak stara się na każdym kroku umożliwić Liljecronie, nieznośne w samej rzeczy życie pośród dziczy.
Siedzimy sobie tedy, gadając o tem i owem. Nie jest to nic więcej, jak dziewczyna wiejska, ale zupełnie do rzeczy i rozsądna. Po niewielkiej chwili uczułem, że jej coś dolega. Pani wie, że umiem postępować z kobietami, to też nabrała rychło zaufania. Spytała wprost, czy wierzę w to, by Liljecrona dostał wielki pastorat. Obiecał jej przed ośmiu jeszcze laty, gdy tylko przyszła, że się z nią ożeni, skoro dostanie lepsze miejsce. Teraz jednak napadł ją strach, bo owa Sjöskoga to ma być coś niesłychanego. Może pomyśli sobie Liljecrona, że nie nadaje się na pastorową tak wielkiej parafji?
Zrozumie pani, że była zrozpaczona. Starałem się uspokoić ją z wszystkich sił i obiecałem, że wybadam Liljecronę, jakie ma plany. Nazajutrz powiedziałem mu otwarcie, że spostrzegłem nielegalny stosunek, który winien uporządkować. Wyznał, że jest na to za biedny. Gdy się ożeni ze swą dziewką, jak się wyraził, zostanie ona żoną, a wówczas musi jej dać do posługi drugą dziewkę. Możesz być pewny dodał, że wówczas już nie wydoi krowy, ani nie pomoże Pekce w polu. Oczywiście jednak ożenię się z nią, gdy jeno będę mógł. Dopowiedziałem: gdy
Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/204
Ta strona została przepisana.