Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/224

Ta strona została przepisana.

kam! A teraz chodźmy do sali i zapomnijmy o wszystkiem.
Nora zmieszała się wielce. Było w tem coś, czego nie rozumiała wcale. Jednak uradowana, że może pozostać na plebanji, nie wysilała się na rozwiązanie zagadki.
Ale gdy siadły do roboty, nie było już mowy o szyciu. Pastorowa dobyła z tajnej skrytki, umieszczonej pod przegródkami stolika elementarz, papier, gęsie pióro i flaszeczkę z atramentem.
Nora sądziła, że chce ją wyegzaminować z pisania i czytania, ale inny miała zamiar. Powiedziała, że w młodych latach musiała pomagać matce w pielęgnowaniu licznego rodzeństwa, to też nie nauczyła się pisać i czytać. Na stanowisku pastorowej, jakie zajmuje, jest to rzecz arcyniemiła, to też prosi, by zechciała ją nauczyć. Zakończyła oświadczeniem, że właśnie to miała na myśli, biorąc ją z sobą do Löwdali w czasie świąt, ale do tej pory czasu jej nie stało.
Nora uradowała się wielce i powiedziała, że z całą gotowością wyuczy pastorową wszystkiego, co sama umie.
— Tedy układ zawarty! — powiedziała pastorowa i poprosiła by całą tę naukę zachowała w ścisłej tajemnicy. Gdyby się dowiedziano, ludzie śmialiby się z niej. Będzie udawała, że uczy Norę szyć, a tymczasem każdego przedpołudnia spędzą tu godzinkę na nauce czytania i pisania.