Ojciec zmuszony został starać się o Sjöskogę dlatego tylko, że macocha wiedziała, jak bardzo Maja Liza kocha swą ojcowiznę, utrata której sprawi jej ból ponad wszystkie bóle.
Przez cały tydzień musiała macocha obrabiać ojca, zanim stał się jakotako uległym. Po długich prośbach, groźbach i przedstawieniach przeforsowała swą wolę o tyle przynajmniej, że zgodził się jechać do Karlsztadu, zasięgnąć informacyj. Aż do ostatniej chwili zdawało się, że przegra sprawę i może by się tak nawet było stało, gdyby nie pewna okoliczność.
Pastor był już od lat dwudziestu plebanem w Svartsjö i w ciągu tego czasu miał wiele trosk i ciężkich strapień. Przedewszystkiem spłonął kościół i trzeba było stawiać nowy. W tym celu musiał nietylko prosić króla o wsparcie, ale ponadto jeździć od jednego wielkiego pana do drugiego po różnych parafjach i zbierać składki.
Gdy kościół był gotowy, uznali wszyscy, że jest to wyłączna niemal zasługa pastora, a gmina przepełniona była wielką dlań czcią i wdzięcznością.
W ostatnich jednak czasach zaczął odczuwać, że parafjanie obojętnieją dlań i odsuwają się. Nie przychodzili już teraz jak przedtem z prośbą o radę. Maja Liza wiedziała, dlaczego tak jest. Parafjanie sądzili, że porady pastora dyktuje jego żona. Tego jednak nie domyślał się ojciec, czuł tylko, że utracił wpływ.
Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/235
Ta strona została przepisana.