Strona:Selma Lagerlöf - Maja Liza.djvu/250

Ta strona została przepisana.

tem swym, ale dotarł jeno do gospody swanskogeńskiej, a za powrotem zmienił się zupełnie. Napadł go smutek i zniechęcenie wielkie, a o małżeństwie nie było już teraz mowy. Gospodyni dowiedziała się tedy, kogo spotkał Liljecrona w Svanskogu...
Obrócił się do niej i spytał:
— Więc może i tego nie wiesz, kogo spotkał pastor w Swanskogu?
— Wiem ojcze! — zawołała. — Mnie spotkał i rozmawiał ze mną, ale jedynie i wyłącznie jako dobry, życzliwy brat. Spędziliśmy razem cały niemal dzień.
Ojciec uczynił gest świadczący, że upór córki doprowadza go do rozpaczy.
— Być może, że dnia tego nie oświadczył ci się, — powiedział — ale nie miałaś chyba wątpliwości co do uczuć jego, skoro mogłaś napisać taki list...
Maja Liza przerwała tu ojcu bez żadnych ceregieli.
— Nie pisałam ojcze nigdy do pastora Liljecrony i jeśli żona jego to powiada, natenczas...
— Niema mowy o liście do pastora — zawołał ojciec — idzie natomiast o kartkę pisaną do gospodyni.
— Ach tak... do gospodyni! — odparła głosem, w którym brzmiał gniew i wzgarda. — Ach tak! Ojciec dowiedział się, że pisałam do gospodyni?