Kiedy ujrzałam siostrę Oliwię, trudno mi było uwierzyć, jak już wspomniałam, żeby to było możliwe. Pomyślałam odrazu o tych wszystkich modernistycznych dramatach z ich postaciami kobiecemi, młodemi, wydelikaconemi, i zdawało mi się to rzeczą niemożliwą, żeby Oliwia mogła grać młodą Paryżankę. Miała ona coś kanciastego w sobie i żadna szminka i żadne toalety nie zdołałyby uczynić jej czarującą i piękną.
Wnet jednak dowiedziałam się, że siostra Oliwia nigdy takich ról nie grywała, a jej siła była właśnie w tem, że z ról skąpych, ubogich, których nikt inny grać nie chciał, stwarzała małe arcydzieła. Grała służące i stare kobiety, bywała szynkarką i żoną portyera, przekupką jarzyn i chłopką. A przedstawiała te wszystkie typy tak szczerze i wzruszająco, tak sympatycznie i artystycznie, że powiodło jej się wejść w skład personalu Teatru Français.
Oliwia była zawsze bardzo pilną, nigdy się nie szanowała i uważano ją swego czasu za jedną z najniezbędniejszych sił teatru. Jej stanowisko było właściwie lepszem od innych, bo choć nigdy nie zbierała takich pochwał jak primadonna, miała jednak już swoje role, których jej nikt zaprzeczyć nie mógł. Nikt przeciw niej nie intrygował, żeby jej szkodzić, była dobrą, rzetelną koleżanką i wszyscy ją lubili.
Przyznawała sama, że miała doskonałe stano-
Strona:Selma Lagerlöf - Opowiadania.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.