wisko i że źle zrobiła popełniając głupstwo, które zmusiło ją do porzucenia go. Umarła, mając lat sześćdziesiąt, ale z pewnością mogła była pozostać na swem stanowisku w teatrze do końca. Wciąż jeszcze była ruchliwą i silną i miała wspaniały głos. Mogła była jeszcze bardzo dobrze grać wierne służące, wieśniaczki i stare mrukliwe ciotki. Nikt nie byłby tego lepiej zagrał od niej.
Ale nieszczęście chciało, że Oliwia miała pewną ideę i to było czemś, za czem tęskniła, czemś, do czego przez całe życie dążyła i od czego odstąpić nie mogła.
Jest bardzo prawdopodobne, że Oliwia przez cały czas uznawała, że to głupstwo. Ale jej myśli przez całe życie obracały się w tym kierunku i nie mogła ich wstrzymać. Było to tak, jakby się chciało wołać na spadający kamień, aby się wstrzymał i pozostał w powietrzu.
Rzecz miała się mianowicie tak, że siostra Oliwia nie była rodowitą Paryżanką; wyrosła ona w Normandyi, jako córka wieśniaka. Dzieciństwo swe i pierwszą młodość spędziła wśród chłopów i ludzi niewykształconych. Do siedemnastogo roku życia nie widziała ani miasta, ani teatru.
Raz, kiedy już była dorosłą, zabrali ją z sobą rodzice na jarmark do miasteczka Caen i tam ojciec Miteau okazał się tak szczodrobliwym, że zabrał ją wraz z matką do teatru.
Strona:Selma Lagerlöf - Opowiadania.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.