cznością. Nigdy nie będzie mogła dojść do donny Sol, jeśli nie zechce zacząć od młynarki. Ona, primadonna, zaczęła od chłopca szewskiego.
Siostra Oliwia nauczyła się więc roli i grała ją tak, jak ją zrozumiała. A kiedy ją zagrała, zapłakała drugi raz. Powiodło się jej nadzwyczajnie. Publiczność klaskała, a koledzy winszowali jej talentu. Tak, temu powinna się poświęcić, to umiała — stara, rutynowana aktorka nie byłaby tego lepiej zrobiła.
Ale siostra Oliwia płakała, nie miała ochoty, żeby ją z powodu młynarki chwalono; coś w jej wnętrzu szeptało jej, że to stanie na przeszkodzie jej donnie Sol.
I siostra Oliwia miała powód do płaczu. — Zdawało się, że przewidziała wszystkie te cierpienia, które ją czekały. Bo od tego czasu występowała, ale nigdy w roli, któraby ją zadowolniła. Nigdy nie pozwalano jej mówić wierszem, a kiedy dawano romantyczne sztuki, w których występują książęta i księżne, nie miała co na scenie robić.
Sprzykrzyło jej się to nareszcie i poszukała miejsca w innem towarzystwie teatralnem. Nie trudno jej było dostać nową posadę. Dyrektorzy ubiegali się o nią. Ale Oliwia nie podpisała wpierw kontraktu, póki dyrektor nie zobowiązał się dać jej rolę donny Sol w Hernanim. W kontrakcie też zapisywano, że jak tylko
Strona:Selma Lagerlöf - Opowiadania.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.