Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/114

Ta strona została przepisana.

w pierwszych tygodniach nic odłożyć nie mogła. Zrazu mieszkała u znajomych ze Svartsjö i płaciła im jeszcze za utrzymanie swoje.
Potem, na szczęście spotkała na ulicy owego przekupnia, od którego dostała czerwoną sukienkę i przy jego pomocy dostała się do służby.
Zastanawiano się, czy ów przekupień mógł jej też dostarczyć pieniędzy, ale zgodzono się, że jest to rzecz zgoła nieprawdopodobna.
— Niema rzeczy nieprawdopodobnych, — zauważyła Katarzyna — ale ponieważ Klara ani nie wróciła, ani listu nie przysłała, przeto najwyraźniej nie powiodła jej się cała sprawa.
Z każdą chwilą odczuwali zebrani w izbie coraz to większy niepokój i obawę. Wydawało im się, że lada moment spotka coś strasznego biednych, mieszkających tu ludzi.
Właśnie, gdy smutny ten nastrój osięgnął punkt najwyższy, otwarły się nagle drzwi i w progu stanął człowiek, którego chyba nikt dotąd nie widział w Askadalarnie, gdyż nie zjawiał on się w tak zapadłych kątach obwodu.
Gdy wszedł uczyniła się w izbie taka cisza, jaka się zdarza jeno w lesie, w czasie grudniowej nocy. Oczy wszystkich zwróciły się na przybyłego, tylko Jan nie wstał, nie obrócił się i nie spojrzał nawet wówczas, gdy mu Katarzyna szepnęła, że przybysz jest to poseł do parlamentu Karol Karlson ze Storwiku.
Poseł dzierżył w ręku złożony papier, a wszyscy zgromadzeni pewni byli, że przybywa imieniem właściciela Falli oznajmić Janowi i Katarzynie, co ich czeka wobec tego, że nie zapłacili w terminie należytości.