Ta strona została przepisana.
izby synowa starego Oli, a nie chciał jej przypuszczać do tajemnicy.
— Tak? — powiedziała przybyła — Już wstajecie, Janie? Możecie już chodzić? Bardzo się cieszę, żeście ozdrowiał!
— Zawdzięczam to poczciwemu Oli! — powiedział Jan tajemniczo — On to mnie postawił na nogi!
Pożegnał się i poszedł, a stary sieciarz patrzył za nim długo.
— Lizo, — powiedział po chwili — nie wiem co myślał Jan, mówiąc żem go uzdrowił? Nie przypuszcza chyba, żem to na prawdę...