Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/143

Ta strona została przepisana.
CESARZ.

Pierwszej niedzieli września mieli zebrani na nabożeństwo w swartsjoeńskim kościele wierni widowisko, które musiało ich w niezmierne wprawić zdumienie.
W kościele tym jest wielki, szeroki chór, przecinający w poprzek całą nawę, a na pierwszej ławce tegoż chóru od niepamiętnych czasów zwykli zasiadać dostojnicy okoliczni, panowie po lewej, zaś panie po prawej stronie.
Nie było nigdy wzbronione siadać tam innym zwyczajnym śmiertelnikom, bo kościół bez żadnych różnic dostępny był zawsze i jest wszystkim wiernym, ale nie przyszłoby naturalnie do głowy biednemu wyrobnikowi zajmować miejsca pośród możnych tego świata.
Dawnemi czasy Jan cieszył się bardzo, widząc siedzących tam pięknie ubranych, dostojnych, wykształconych, bogatych ludzi. Tejże nawet samej niedzieli uznawał z całą gotowością, że właściciel huty duwneńskiej, porucznik z Löwdali i inżynier z Borgu są to ludzie wspaniali, na których warto popatrzyć. Ale czemże byli oni wobec wspaniałości, jaką miano teraz zobaczyć. Czyż mógł się ktoś spodziewać, że na ławce w kościele tym zasiędzie prawdziwy cesarz?
I oto naprawdę zasiadł dziś potężny mocarz w pierwszej ławce małego, wiejskiego kościółka. Siedział na samym przedzie, na pierwszem miejscu, opierając ręce