— Tak! Nie może to być kto inny! — odparł Linnart. — Widziałem go już przedtem, ale nie poznałem, gdyż był jakoś dziwnie ubrany! Teraz poznaję go doskonale!
— Jeśli tak, — powiedziała matka — to nie dajmy mu stać w drzwiach, jak żebrakowi, ale zróbmy mu miejsce przy stole! Winniśmy mu cześć i podziękę, albowiem on to właśnie uczynił śmierć lekką Björnowi Hindriksonowi. Mnie zaś osobno przyniósł jedyną pociechę, jaką mieć mogę po śmierci męża!
Mimo że i przedtem straszliwy panował ścisk przy stole, zrobiono miejsce Janowi pośrodku podkowy, wprost naprzeciw proboszcza. O lepszem miejscu nie mógł zamarzyć.
Z początku zdawało mu się, że dostał kijem przez łeb i pojąć nie mógł czemu robią sobie z nim tyle zachodu z tego jeno powodu, że zrobił kilkumilowy spacer do osiedla Linnarta Björnsona.
Ale po chwili zrozumiał cały związek wewnętrzny rzeczy. Oczywiście w pierwszej linji chciano w nim uczcić cesarza, tylko urządzono to w ten sposób, aby nie dotknąć żadnego z zazdrosnych o zaszczyty wielmożów i dygnitarzy.
Nie mógł znaleźć innego wytłumaczenia, bo przecież, mimo że przez całe życie był uczynny dla ludzi, życzliwy i skromny, nigdy go za to nie fetowano i nie honorowano, a właśnie dzisiaj spotkał go ten zaszczyt wielki.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/171
Ta strona została przepisana.