Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/18

Ta strona została przepisana.
CHRZEST.

Kiedy małą miano zawieźć na plebanję, a potem do kościoła dla chrztu, zachował się ojciec jej Jan w sposób tak głupi, że go omal nie zwymyślała żona własna i rodzice chrzesni i to ostatniemi słowy.
Mieli ją do chrztu trzymać Eryk i żona jego, gospodarstwo z Falli. Erykowa wzięła dziecko na ręce i siadła do bryczki, a Eryk szedł obok piechotą, kierując koniem. Pierwszy kawałek drogi, aż do huty duwneńskiej był tak zły, że nie można tego było wogóle nazwać drogą, to też Eryk, wioząc niechrzczone dziecko, nie zaniedbał środków ostrożności.
Jan przyglądał się bacznie przygotowaniom do drogi. Sam wyniósł dziecko z izby i oddał gospodyni, a nikt lepiej nadeń nie wiedział, w jak pewne je oddaje ręce. Eryk z Falli w powożeniu był równie zaufania godnym, jak w każdym innym uczynku swoim, wiedział to Jan doskonale. Erykowa z Falli urodziła siedmioro dzieci i wychowała, o czem Jan równie dobrze wiedział. Przeto nie miał najmniejszego powodu do obaw, ani żadnych wątpliwości.
Kiedy jednak odjechali, a on straciwszy ich z oczu. poszedł na ugorzysko Eryka z motyką, uczuł nagle strach wielki, a niepojęty zgoła. Cóżby się stało, gdyby nagle koń Eryka spłoszył się i poniósł? Albo gdyby proboszcz upuścił dziecko w chwili odbierania go z rąk chrzesnej matki? Albo gdyby gospodyni z Falli owi-