Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/209

Ta strona została przepisana.

Lars i Nils wzięli w usta kilka kąsków, niezwłocznie zawiązała się pomiędzy nimi ożywiona rozmowa o handlu drzewem, wielkich zyskach i pożyczanych sumach.
Siedzący wkoło biedacy przerazili się poprostu niesłychanych cyfr, padających co chwila, i nie śmieli mieszać się do rozmowy. Ale stary Ola zabrał głos:
— Kiedy już mowa o pieniędzach, to radbym wiedzieć Nilsie, czy przypominasz sobie ten skrypt na 17.000 talarów, który mi wystawił dawny właściciel duwneńskiej huty? Pewnie pamiętasz, że się gdzieś zapodział i nie mogłem zeń skorzystać w czasie kiedy źle było ze mną bardzo. Mimo to napisałem do dłużnika, zgłosiłem swą pretensję, dostałem jednak odpowiedź, że leży na śmiertelnej pościeli. Po śmierci jego nie znaleziono żadnego zapisku w księgach handlowych i odpowiedziano mi ze strony egzekutorów testamentu, iż nie można mi wypłacić tej należytości, gdyż nie mogę wykazać się skryptem dłużnym. Szukałem go wszędzie i obaj synowie szukali, wszystko jednak skończyło się na niczem.
— Czy chcecie przez to powiedzieć ojcze, żeście go znalazł? — zawołał syn.
— Dziwna rzecz! — ciągnął dalej Ola — Pewnego dnia przyszedł do mnie Jan ze Skrołyki i powiedział mi całkiem stanowczo, że skrypt leży w skrytce wielkiej skrzyni z odzieżą. Powiadał, że widział we śnie, jak go stamtąd dobywam.
— Przecież szukaliście i tam?
— To prawda! Szukałem w skrytce mieszczącej się na lewej ścianie skrzyni. Ale Jan twierdził, że skrypt leży po stronie prawej. Naturalnie zacząłem szukać na nowo i znalazłem rzeczywiście na samym