Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/212

Ta strona została przepisana.

Lars Gunnarson pochwycił nagle pełną flaszkę wódki i przyłożył do ust. Żona jego krzyknęła i chciała mu ją odebrać. Ale odsunął ją na bok i wypił do połowy. Potem postawił na stole i zwrócił się do żony. Twarz jego stała się purpurowa, oczy rozwarły się szeroko, spoglądał dziko wokoło i zaciskał pięści.
— Czyś nie słyszała? — zawołał — Jan odnalazł skrypt. Rzecz jasna! Jan jest jasnowidzącym! Wszystko co mu się śni, to szczera prawda. Przekonasz się, że jak powiedział, dziś jeszcze spotka mnie nieszczęście!
— Powiedział tylko, byś się strzegł! — próbowała go uspokoić żona.
— Nie dałaś mi spokoju, aż się zgodziłem przyjść tutaj! — zawołał — Sądziłaś, że zapomnę, co to za dzień dzisiaj? Tymczasem otrzymałem tu ostrzeżenie.
Podniósł flaszkę ponownie do ust, ale rzuciła mu się na szyję, prosiła i płakała, przeto przestał pić, ale za to wybuchnął szaleńczym śmiechem.
— Weź ją sobie, weź! — krzyknął potem, wstał i kopnął stołek — Dobranoc, Olo Bengsta! Przebaczcie, że już odchodzę. Muszę się udać tam, gdzie mi nikt nie będzie przeszkadzał pić!
Poszedł ku furtce, a żona za nim.
Gdy przy niej stanęli, odepchnął ją od siebie, aż się zatoczyła i wrzasnął:
— Precz odemnie! Dostałem ostrzeżenie. Idę na zatratę!