Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/233

Ta strona została przepisana.

kości, przeto schroniła się do magazynu towarowego i przysiadła w kącie, za wielkiemi skrzyniami. Tutaj postanowiła czekać aż do nadejścia statku. Szło jej także o to, by nie spotkać kogoś znajomego ze wsi rodzinnej. Naraz zjawiła jej się w głowie myśl, od której zadrżała od stóp do głowy. Jeśli obawia się pokazać ludziom na oczy, to to, co czyni musi być złe i nieuczciwe.
Jedno miała na swe usprawiedliwienie. Nie jechała z Klarą Gullą z chętki życia w wygodach, ale jeno dlatego, że ręce jej przestały już być zdolne do pracy i drżały coraz bardziej.
Po chwili zobaczyła wchodzącego do magazynu kościelnego Svartlinga i zaczęła prosić gorąco Boga, by jej nie spostrzegł, nie zbliżył się i nie spytał dokąd jedzie. Jakże mogłaby mu powiedzieć, że opuszcza Jana, dom i porzuca dotychczasowy sposób życia.
Zrazu chciała namówić Klarę Gullę, by ją zostawiła z Janem. Gdyby przysyłała bodaj dziesięć talarów miesięcznie mogliby oboje jako tako żyć. Ale wszystkie namowy były daremne, Klara słyszeć nawet nie chciała o tego rodzaju uregulowaniu sprawy i oświadczyła, że nie da złamanego szeląga, jeśli Katarzyna z nią nie pojedzie.
Katarzyna zrozumiała dobrze o co idzie. Klara nie była złą i niewdzięczną. Wynajęty domek urządziła już dla obojga rodziców i radowała się, że w nim zamieszkają, że przekonają się jak o nich myślała i pracowała dla nich. Chciała tedy mieć nagrodę za swój trud i zabrać przynajmniej matkę.
Pracując i gromadząc fundusze, Klara myślała więcej jeszcze o ojcu niż matce, gdyż z ojcem zżyła się bliżej od młodych lat i pokochała go serde-