o tem. I z nim także dobrze nie było. Oboje zeszliście z właściwej drogi, każde na swój sposób.
Czuła z góry, że takie słowa padną i uzbroiła się naprzód przeciw nim. To jednak co powiedziała matka, poruszyło ją tak bardzo, że zdumiała się wielce i spróbowała dać serdeczną odpowiedź:
— Będę myślała o ojcu takim, jakim był dawniej! Wiesz przecież, mamo, jakeśmy się kochali.
Katarzyna uszczęśliwioną była widocznie temi słowami córki, bo przestała się kręcić niespokojnie. Miała widocznie zamiar powiedzieć coś więcej jeszcze, ale po chwili uśmiechnęła się tylko i rzekła przepełnionym miłością głosem:
— O jakże się czuję szczęśliwą., Klaro Gullo, że jesteś teraz znowu piękną!
Na te słowa Klara Gulla straciła panowanie nad sobą. Padła na kolana przy łóżku i zaczęła płakać. Poraz pierwszy od powrotu płakała naprawdę, płakała z głębi serca.
— Nie mogę pojąć, mamo, czemu jesteś tak dobrą dla mnie! — łkała — Z mojej to winy umierasz i śmierć ojca także na mnie cięży!
Katarzyna uśmiechała się ciągle, a ręce jej poruszyły się, by popieścić córkę.
— Jakażeś dobra, mamo, jaka dobra! — mówiła Klara Gulla, płacząc rzewnie.
Katarzyna pochwyciła nagłe dłoń córki silnym uściskiem, podniosła się na łóżku i złożyła ostatnie wyznanie swoje:
— Wszystko dobro, jakie jest we mnie zawdzięczam Janowi! — powiedziała wyraźnym, silnym głosem.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/251
Ta strona została przepisana.