W dniu, w którym Klara ukończyła pierwszy rok życia, ojciec jej pracował znowu na ugorzysku Eryka z Falli, przekopując motyką lepką glinę.
Kopał i usiłował przypomnieć sobie, jak to się działo wówczas, kiedy nie miał jeszcze nikogo, o kimby mógł myśleć podczas pracy w polu, wówczas, kiedy serce w piersiach jego nie umiało jeszcze bić mocno, kiedy nie tęsknił wcale i nie odczuwał żadnego niepokoju.
— Dziwne, że człowiek może żyć w ten sposób! — rzekł głośno i uczuł wielką dla siebie samego pogardę.
— Tak, w tem cała rzecz! — ciągnął dalej — Choćbym był tak bogaty, jak sam Eryk z Falli, albo tak silny, jak Börje, który tam opodal kopie w polu, niczemby to było wobec tętniącego serca, które żyje w piersi mojej.
Spojrzał w stronę gdzie pracował Börje, osiłek wielki, który podołał dwa razy lepiej każdej pracy, niż on, iż paliła mu się poprostu w rękach. Ale gdy tak patrzył, wydało mu się, że Börje dziś nie robi tak sprawnie i nie dokonał tyle co zazwyczaj.
Obaj robili u Eryka z Falli na akord, a Börje odstawiał zawsze dwa razy tyle co Jan, ale zazwyczaj kończyli pracę razem, a dzisiaj, dziwnym trafem Börje nietylko go nie prześcignął, ale został daleko w tyle za słabszym nierównie Janem.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/26
Ta strona została przepisana.
ROCZNICA URODZIN.