Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/39

Ta strona została przepisana.

nie kładł się tedy i siedział dalej w kącie przy piecu. Widział jak Klarcia wije się z bólu, bo uraża ją ciągle zgrzebny siennik, i rozważał jakby to było ślicznie, gdyby jej mógł zrobić miękkie, gładkie, chłodne prześcieradełko.
Koszula leżała w szafie, wyprasowana, czysta w i bezużyteczna i na myśl o tem krajało się serce Jana. Z drugiej strony, przykro mu było ranić Katarzynę przez potarganie rzeczy, którą dlań uszyła, w tym celu, by z niej zrobić prześcieradło.
Mimo wszystko, gdy wskazówka zegara zbliżyła się do północy, wstał, zbliżył się do szafy i wyjął koszulę. Przedewszystkiem oderwał twardy gors, potem zaś podzielił resztę na dwie części. Jedną podsunął delikatnie pod ciałko dziecka, drugą zaś rozpostarł na niem i przykrył ciepłą, grubą kołdrą, pod którą leżało.
Uczyniwszy to, wrócił do swego kąta i czuwał dalej. Za niedługą chwilę zegar wydzwonił północ. Nie zdając sobie sprawy z tego co czyni, złożył w kółko palce lewej ręki, podniósł do oka i spojrzał na łóżko dziecka.
To co ujrzał, przepoiło go zdumieniem. Na brzegu łóżka siedział mały, nagusieńki aniołek. Ciało jego nosiło ślady zadrapań i odparzeń od grubego płótna siennika i najwyraźniej wstał, by porzucić niewygodne leże. Nagle obrócił się, dotknął cienkiego; miękkiego płótna koszuli, przesunął po niem rączkami i, przerzucając z powrotem nożyny do łóżka, położył się obok chorego dziecka, by czuwać nad niem dalej.
Kiedy aniołek zabierał się do odejścia, wylazło z drugiej strony coś czarnego, niesamowitego i wychyliło głowę ponad łóżko, radując się, że gdy anioł