Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/41

Ta strona została przepisana.
WIZYTA WE DWORZE.

Kiedy małej Klarci szło już na piąty rok życia, wziął ją pewnego niedzielnego popołudnia Jan za rączkę i poszli razem w kierunku lasu.
Minęli cieniste przylaski brzozowe, gdzie zazwyczaj siadywali, minęli również borówczane wzgórze, ba... minęli nawet potok wijący się jarem, gdzie prano bieliznę. Szli i szli, nie zatrzymując się wcale.
Wędrowali ręka w rękę cisi, poważni, zadumani i podróż ta znamionowała, że czeka ich coś niezwyczajnego, coś uroczystego.
Tam, gdzie na wschodniej stronie zielenieje najgęstszy las, zatonęli pośród drzew, ale nawet i tutaj nie spoczęli jeszcze i ukazali się niebawem po drugiej stronie na porosłym krzakami wzgórzu, powyż Lobby.
Stąd udali się na rozdroże, gdzie bity gościniec przecina drogę przez wieś i w tem miejscu musiało się nakoniec wyjaśnić dokąd zmierzają.
Ale nie skierowali się do Nesty, ani też do Nsty, nie obrócili się też ku Där-Fram, ani ku Pa-Vallu.
Maszerowali dalej prosto, drogą przez wieś i teraz stało się zupełną zagadką, gdzie leży cel ich podróży. Niepodobieństwem było przypuszczać, by zamierzali złożyć wizytę Björnowi Hindriksonowi w Lobby!
Coprawda, żona Björna Hindriksona była przyrodnią siostrą matki Jana, Jan był więc spowinowacony z najbogatszemi rodzinami w parafji i miał prawo zwać