Ta strona została przepisana.
szkoły na ręku, kiedy śnieg zawiał wszystkie ścieżki. Dlatego to nic dziwnego, że mówi: Jan, gdy chce wyrazić coś najlepszego i najwyższego z pośród wszystkiego, co zna.
Pogładził dziewczynkę czule po włosach, a wszyscy uśmiechali się życzliwie i byli mocno wzruszeni.
Klara Gulla siedziała na swem miejscu, nie wiedząc co począć, ale Jan ze Skrołyki szczęśliwym się czuł, jak król, bo znowu stało mu się jasnem, że mała dziewczynka w pierwszej ławce na prawo to jego własne, naprawdę własne dziecko.