Dziwny zachodził stosunek pomiędzy małą dziewczynką ze Skrołyki, a jej ojcem. Zdawaćby się mogło, że oboje są wyciosani z jednego kawałka, bo oto umieli wzajem czytać swoje myśli.
W Svartsjö mieszkał nauczyciel, stary wysłużony wojak. Uczył dzieci mieszkające na samych krańcach parafji, nie miał, jak kościelny, szkoły, ale był powszechnie bardzo lubiany przez uczniów swoich. Nie zdawały sobie całkiem sprawy z tego, że idą do szkoły, po to, by się uczyć, ale biegły do nauczyciela jak na zabawę, ciekawe każdego dnia osobno na to, co im nowego powie.
Przyjaźń niezmącona panowała pomiędzy oboma nauczycielami, ale zdarzyło się pewnego razu, że młodszy chciał zwrócić uwagę starszemu, iż należy iść z duchem czasu i zaproponował mu, by porzucił w nauce czytania przestarzałą metodę sylabizowania. Kilka już razy Svartling nakłaniał starego wojaka do podobnych zmian, ale tenże pomijał to milczeniem. Tym razem jednak obruszył się:
— Przewróciło ci się, widzę w głowie, — zawołał — od kiedy zbudowano dla ciebie szkołę! Otóż powiadam ci, że moje dzieci czytają równie dobrze, jak twoje, mimo, że uczę po izbach czeladnych.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/51
Ta strona została przepisana.
TURNIEJ EGZAMINOWY.