Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/67

Ta strona została przepisana.

— Nic z tego! — powiedział po chwili — Musze sam klęknąć na ziemi i szukać! Wstawaj, smarkulo!
Błyskawicznym ruchem sięgła Klara poza nogę stołową, chwyciła okulary i wsunęła pod fartuszek.
— No, wstawaj zaraz! Nie wierzę ci, kłamczuchu mały... A... cóż to masz pod fartuchem? Wyjmij natychmiast!
Klara wysunęła z pod fartuszka jedną rękę, drugą trzymając ukrytą. Agrypa ujrzał w dłoni dziecka kromkę chleba z masłem.
— Do stu tysięcy bomb! — wrzasnął — To, widzę, chleb z masłem!
Cofnął się wstecz, jakgdyby zobaczył w ręku dziewczynki żmiję jadowitą.
— Właśnie jadłam chleb z masłem w chwili gdyście nadszedł, Agrypo. Schowałam kromkę pod fartuszek, bo wiem, że nie możecie znieść jego widoku.
Zaspokojony odpowiedzią Agrypa, ukląkł sam na ziemi, ale daremnie szukał wszędzie, okularów nie było.
— Możeście zostawił okulary, tam gdzieście był przedtem? — spytała Klarcia.
To samo przyszło na myśl Agrypie, chociaż nie mógł przypuścić, by to było prawdą.
Mimo wszystko, bez okularów nie mógł się wziąć do zegara i nie było innej rady jak tylko włożyć mechanizm i tarczę do szafki z powrotem i związać tobołek.
W chwili kiedy się obrócił tyłem do dziewczynki, wsunęła szybko futerał z okularami do środka.
Agrypa zawrócił do dworu w Löwdalu, gdzie ostatnio pracował, w celu odnalezienia okularów. Tam rozwiązał tobołek, by pokazać, że ich niema, a tym-