Córka Jana ze Skrołyki, skończywszy lat siedmnaście, udała się pewnej pogodnej, letniej niedzieli z rodzicami do kościoła.
Przez całą drogę okryta była chustką, którą zdjęła z ramion przybywszy na plac przed kościołem, a wówczas zebrani ujrzeli, że ma na sobie sukienkę, jakiej dotąd nie widziano w całej okolicy.
Jeden z owych wędrownych przekupniów, jacy chodzą po całym kraju z tobołem na plecach, zaszedł pewnego razu do Askadalarny. Zobaczywszy, jakim powabem młodości jaśnieje Klara Gulla, wyjął sztuczkę materji i starał się namówić rodziców, by kupili córce na sukienkę. Była to materja czerwona, mieniąca się różnemi odcieniami, połyskliwa, niby jedwab.
Ale cena dorównywała w zupełności wspaniałemu wyglądowi tkaniny, to też Jan i Katarzyna nie byli w stanie kupić dla Klary Gulli tej materji, chociaż byliby to uczynili bardzo chętnie, a zwłaszcza Janowi omal nie wyskoczyły oczy na ten widok.
I oto stała się rzecz zdumiewająca. Przekupień wysilał się długo, a nadaremnie namawiając do kupna, potem zaś popadł w wielki gniew nie mogąc postawić na swojem. Oświadczył stanowczo, że Klara mimo wszystko dostanie materję, bo w całej okolicy niema drugiej dziewczyny, której byłoby w tej sukience tak do twarzy, jak jej.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/79
Ta strona została przepisana.
CZERWONA SUKIENKA.