Gdy mieszkańcy Skrołyki wrócili do domu, tejże samej niedzieli, kiedy to proboszcz powiedział Klarze tak piękne słowa, zastali tuż obok furtki siedzących dwu ludzi na płocie i kiwających nogami.
Jeden z nich był to Lars Gunnarson, który po śmierci Eryka objął w posiadanie gospodarstwo we Falli, drugim zaś był subjekt pewnego sklepu w Broby, gdzie Katarzyna kupowała zawsze cukier i kawę.
Obaj siedzieli z minami obojętnemi i nie zwracali uwagi na idących. Siedzieli na płocie, rozmawiając ze sobą, to też Jan nie miał powodu przypuszczać, że mają doń interes. Ukłonił im się tylko nic nie mówiąc, minął ich i wszedł do swego domu.
Nie ruszyli się z miejsca, ale Jan uczuł pragnienie, by rychło wstali i poszli rozmawiać gdzieindziej, tak, by ich stracić z oczu. Zdawało mu się, że Lars ma doń urazę od dnia owego wypadku z Erykiem w lesie. Kilka razy wpadły mu w ucho uwagi, że jest za stary i że niedługo będzie mógł tyle pracować, by zarobić na otrzymywane wynagrodzenie.
Katarzyna zastawiła jadło na stole, zjedli też rychło, bo nie mieli przy czem długo marudzić. Lars i kupczyk siedzieli dalej na płocie i rozmawiali wesoło. Wydało się Janowi, że są to dwa krogulce, czyhające na sposobną chwilę i że naśmiewają się z małych ptasząt, którym się wydaje, iż ujdą ich szponów.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/83
Ta strona została przepisana.
NOWY PAN.