Nagle dłoń Klary Gulli zwinęła się w pięść. Widział to dobrze i nabrał pewności, że teraz właśnie stanie się coś decydującego.
Lars Gunnarson i kupczyk wstali i skierowali się ku drzwiom. Powiedzieli: do widzenia i wyszli z domu. Nikt z obecnych w izbie nie oddał pozdrowienia.
Gdy znikli na zakręcie, dziewczyna dumnym ruchem odrzuciła głowę wstecz, wstała z krzesła i powiedziała:
— Wszystko będzie dobrze, gdy mi pozwolicie pójść w świat!
Katarzyna przestała gadać do siebie i załamywać ręce. Słowa te wznieciły błysk nadziei w jej sercu.
— Jest rzeczą możliwą zarobić do pierwszego października dwieście talarów! — powiedziała Klara Gulla — Pozwólcie mi udać się do Sztokholmu, a gdy tam znajdę miejsce, to zaręczam, że dom ten i grunt zostanie waszą własnością. Przyobiecuję uroczyście!
Jan pobladł, słysząc te słowa, i głowa mu opadła, jak gdyby miał zemdleć.
Wzniosłym był czyn Klary! Czekał nań przez cały czas. Ale jakże zdoła żyć dalej, gdy go opuści córka? Nie mógł tego pojąć w żaden sposób.
Strona:Selma Lagerlöf - Tętniące serce.djvu/88
Ta strona została przepisana.