Strona:Sewer - Bratnie dusze.djvu/14

Ta strona została przepisana.
I.

Zamigotało, — światełka, otulone białym puchem mgły, zdają się mrugać, przyczajone do ziemi, jak gdyby chciały przyzywać i wabić ludzi do siebie... Zwabiły; gromadka ciekawych otoczyła majaczące ogniki, a przed niemi na gładkich płytach chodników rysowane kolorowemi kredami obrazy[1]. Było ich sześć podług twierdzenia pana Smaił[2], znanego z dokładnych obliczeń i skrupulatności w świadectwie. Było ich sześć, możemy wierzyć, a że artysta jest Anglikiem, trzy z nich należą do morza, jeden do kontynentu — dwa do Anglji.
Na rozhukanych bałwanach oceanu kołysze się z rozpiętemi żaglami okręt, gdy z ciemnych chmur piorun wypada, aby go spalić. I na cichych wodach wśród księżycowej nocy parowiec ze wstęgą dymu oświetloną iskrami...

Ze złoconych ram wygląda postać Napoleona I. z tradycyjnym kosmykiem czarnych włosów na czole. Wielki genjusz patrzy się na Anglję i duma z zaciśniętemi

  1. Często można widzieć w Londynie ubogich chłopców, malujących kolorowemi kredkami obrazy na kamiennych chodnikach ulic, za co przechodnie rzucają im pieniądze. Wieczorem owe improwizowane obrazy bywają oświetlone świeczkami.
  2. Pisze się Smile, a wymawia Smaił. W tem nazwisku trzymam się pisowni wymawiania.