Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.

podwładnego, który był od niego urodziwszy, celniéj strzelał, lepiéj skakał, szybciéj biegał, zgoła przechodził go we wszystkiém; stąd zapalił się taką nienawiścią ku niemu, że go zabił, po zabiciu odciął mu głowę i zarzucił w pobliski parów. Ale ta głowa pokazała się w krótce na polanie gdzie było spełnione zabójstwo, i odtąd nie chce jéj opuścić. Ile razy ją znajdą, odniosą w dalsze miejsca i zarzucą gdzieś w przepaść, tyle razy ona znowu powraca na swoją polanę. Odznacza się tém szczególniéj, że ma włos niezmiernie długi.