Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/126

Ta strona została skorygowana.

jego sprawkach z mieszkańcami swojego majątku, aby zadrżéć ze zgrozy wszystkiemi wnętrznościami, cóż dopiéro musi dziać się z goralem który jest pastwą podobnego złoczyńcy, z goralem którego pewne prawa sam Rząd najwyższy uznaje i szanuje.
Oskarżają goralów o chciwość, i w téj chciwości widzą jedno z główniejszych źródeł pieniania się ich z panami. Prawda że goral ma za wiele téj wady jak na Słowianina, ale z drugiéj strony trudno być wolnym zupełnie od niéj temu, co jak goral nic prawie niéma, kiedy nadto ten co ma daleko więcéj od niego, chce go poświęcić swojéj własnéj chciwości. I tu jeszcze zły przykład idzie z góry.
Jakakolwiek jest chciwość gorala, może się do pewnego punktu usprawiedliwić, a nigdy nie jest tak wielka jak naprzykład Szwajcarów. Miłość swojéj ziemi mocniejsza w nim od ponęty wszelkiéj zysku. Jest-to jeden z pięknych rysów charakteru naszego gorala. Ziemia jego jest mu niewdzięczna, a raczéj biedna jak on, zaledwie ma z niéj ziemiaki, owies i nabiał: mimo to kocha ją miłością rzadką, nieznaną prawie mieszkańcom ziem hojniejszych. Kilka tygodni oddalenia od gór już wpływa na zdrowie gorala. Gorale brani do wojska austryackiego, stojąc z wojskiem we Włoszech, tak marli z tęsknoty, że musiano przeprowadzać ich pułki do krajów bliższych górom rodzimym. Goral, zmuszony potrzebą, puszcza się na zarobek z kosą i sierpem aż za Wisłę, ale jak