Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/135

Ta strona została skorygowana.

i splecione w jeden warkocz, spływają po plecach. Strój mężatek ten sam prawie, tylko mniéj ozdób i głowa związana chustką, któréj część tylna rozszerzonym końcem spada ku szyi.
Goralki znają się na swoich wdziękach i troskliwie je pielęgnują. Trudno zobaczyć goralską dziewczynę pracującą pod gołém niebem bez obwiązki, która czoło i całą twarz zakrywa. Patrząc na te twarze obwiązane, na te oczy błyszczące z obłoku płótna, stawały mi w myśli kobiéty niektórych okolic wschodu, kryjące podobnym sposobem twarz swoją.
Goralki są śmiałe, przytomne, pracowite jak gorale; są łagodniejsze od goralów, a nawet zalotne. Obyczaje ich są dosyć łatwe. Niemożna się temu dziwić, wziąwszy na uwagę wszystko co usiłuje zepsuć ładną a łatwowierną w swojéj prostocie wiejską kobiétę. Nie im kamienowanie za to. Broni je tylko ich niewinność do czasu; jeszcze nawet, po utracie téj niewinności, nie widzą szpetności złego w które je wciągnięto. Może to i lepiéj dla nich. Może to sprawia że nierząd nie wydaje między ludem prostym tych skutków straszliwych, jakie nas przerażają w ukształceńszéj warstwie społeczeństwa.
Bądź co bądź, kobiéty goralskie odznaczają się wdziękiem łagodnym, który umila nazbyt może twardy i surowy ogół oblicza tego ludu.