Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/148

Ta strona została skorygowana.

Ażebym dał dokładniejsze jeszcze wyobrażenie o mowie Podhalan, wypiszę tu niektóre sposoby ich mówienia. Są to wyjątki z jednego wiérsza, który jest niewątpliwie napisany przez Poetę-górala. Cały wiérsz nie zasługuje na umieszczenie; jest ciekawy tylko dla niektórych miejsc malujących duch języka i duch gorala.
We wszystkich tych wyjątkach jest-to Goral który mówi.

Skądzeście my, Panasku? o co się pytacie?
Słówka wam nie rozumię, kiepską hwarę macie!


My tu Lachem zowiemy zakrakowskich ludzi,
Bo tam suknie z wielkiemi nosą kołnizami
My tu zaś po goralsku, jak widzicie sami.


Bie! kéj jesce Panasku, mam iść dobrą milę.


Juzeksię tu i zestazał, jak widzicie sami,
Nie słysate-’k zeby kto tak robił....
Ty-ta sobie wywodzis jakieś worensyje.


Jesce-byś mnie i stsylał, dieboł ci w maciezy.
Miałbyś-ci mnie w łeb stselić, wpsód ja cię zastselę,
Tylko się smym na tobie wachlazem ośmielę.