Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

ducha, jakiego przykłady każdy z nas mieć może, skoro się zastanowi, albo na samym sobie, albo na innych.
Taka jest ziemia, taki jest lud, nietknięte prawie dotychczas przez naszych poetów. Wiele na tém traci nasza sztuka, nasza literatura. Zaczynaj piérwszy pracę do któréj innych pędzisz! może mi ktoś powiedziéć — i słusznie. Był-to mój głos wewnętrzny, poszedłem za jego nakazem — zaczynam, ale wiém naprzód że nie zdobędę się na więcéj jak na próbkę niedoskonałą. Nie będzie to wina moich chęci, ale położenia całkiem wyjątkowego, a przez które niepodobna mi wejść w życie rzeczywiste tego ludu tak blisko, na tak długo, żebym je mógł schwycić w całéj prawdzie dotykalnéj, co jednak czuje konieczném dla poety tych okolic. Pole to jest dla pisarzy, którzy będą mieli mniéj jak ja przeszkód a więcéj przyjaznych okoliczności: na takich ono czeka. Bodajby jak najprędzéj wystąpili.