a tak rzeczywiście i silnie, że musiał nadmiar stanu wewnętrznego wylać na zewnątrz w pieśni.
Człowiek ludu nie tworzy jéj, kiedy w ogólnym skarbcu znajduje odpowiednią całkiem swojéj potrzebie, chwyta ją i posługuje się nią jak własną. Nie znajdzie-li takiéj? wtedy sam tworzy. A ta samorodność tém łatwiejsza, że nie myśli o formie objawienia, nie zawadzają mu przepisy, wymagania sztuki obliczonéj, wymierzonéj, wyważonéj nie miarą ducha twórczego, ale rozumem który nie zdolny jest przejść po za karby materyi: dla śpiewaka z łona ludu prostego dosyć kiedy mu sumienie jego i innych przyświadczy, że w tém co wypowiedział, co wyśpiewał jest wierne wydanie jego czucia, jest prawda tak żyjąca w słowach, jak w jego piersi, jak w piersi ogółu.
Jest jeszcze jeden rys który cechuje sztukę poetycką ludu, a który szczególniéj wybija się tu między goralami.
Kiedy my musiemy nasze pomysły przylepiać do kawałka papiéru lub płótna, wdłubywać w bryłę kamienia, tłem utworów ludu jest cała rodzinna ziemia, cały kraj rodzinny, rodzinne niebo a nawet i piekło kiedy tego potrzeba; zgoła cały świat duchowy i widomy. Jak to jest olbrzymie w porównaniu do naszych robót! Chcesz zdarzenia w obrazie? oto tym obrazem jest cała okolica, nie pędzlem skopiowana,