Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/265

Ta strona została skorygowana.

tylko na sobie tego co tylu innych doświadczyło, o czém inni mię zapewniali.
Jest w tém dziwna jakaś tajemnica: dziwna a niezaprzeczona. Wszystkie ludy ją czuły, czuciem najgłębszém bo religijném, wszystkie religie świadczyły o niéj i korzystały z niéj. Wyżyny były zawsze miejscami wybranemi do modłów, do obrzędów religijnych, do wiązania ziemi z niebem. Na wyżynach płonęły święte ognie Magów, jeżyły się kamienie Druidów, wznosiły się Świątynie naszych Bożyszcz Słowiańskich. Na Horebie na Synai rozmawiał z Bogiem Mojżesz, przyjął Prawdę Bożą dla swojego ludu, niebieski ogień który miał przez wieki ożywiać i oświécać lud wybrany. Z wierzchołka Syonu cały ten lud wchodził przez wieki w bliższy związek ze swoim Bogiem.
Góry Galilei były kolebką naszéj religii chrześcianskiéj. W góry Galilei rzucił Bóg nieśmiertelne ziarno swojego Słowa dla świata; tam ono przyjęło się, ożyło ciałem, wzrosło: i doszło do swojéj dojrzałości niebieskiéj. Na Taborze Chrystus pokazał się po raz piérwszy swoim uczniom w chwale, w istocie swojéj nadziemskiéj. Na wyższe miejsca udawał się, ile razy w trudach Boskiéj swojéj missyi, potrzebował zasilić ducha swojego powietrzem niebios. Z Kalwaryi podał światu wzór najwyższéj ofiary; na górze Oliwnéj widziały go oczy śmiertelne jako Boga tryumfującego nad światem!...