Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/274

Ta strona została skorygowana.

Przepis ten jest powszechny we wszystkich wsiach węgierskich i ściśle przestrzegany przez obawę pożarów. Jest on obwarowany sztrofami pieniężnemi a dla chłopów karą cielesną. Stąd nieraz można widziéć na wstępie do wsi, tablicę na któréj malowidło przedstawia w wyższéj swojéj części fajkę, a w niższéj chłopa rozciągnionego na ziemi, a nad nim hajduka z kijem lub batem. Madziarski ten hieroglif chłopi dobrze rozumieją, widzą że znaczy plagi za palenie fajki na ulicy, choćby transito.
Z resztą podobna tablica zdobiąca każdą wieś, wyobraża doskonale duch prawodawstwa madjarszczyzny szlacheckiéj, w jéj stosounku do chłopów zwłaszcza plemienia Sławiańskiego.
Więcéj niż mieszkanie, niż biblioteka Hrabiego Paloczaja, zastanowiła mię jego piwnica we Friedmanie. Jest-to w istocie przedmiot godny widzenia. Wyobraźmy sobie dwa czy trzy piętra pieczar, tak długich że światła postawionego w jednym końcu pieczary nie dojrzysz z drugiego końca, rozgałęzionych na wiele innych równoległych do siebie, a wszystko to zastawione krociami beczek, kuf rozmaitego kalibru, napełnionych winem rozmaitego smaku, wieku, narodu, a masz piwnicę Węgierskiego magnata. Miejsce to obudziło we mnie głębsze a smutne myśli. Dotknąłem się jego złego Ducha. Znam cię, pomyślałem sobie, w dziejach mojego Kraju. Ty to panowałeś na Sejmikach, Sejmach, trybunałach, elek-