Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/296

Ta strona została skorygowana.

to, że przepatrywały jego bieliznę. Poczém odprowadził ją do domu, a sam poszedł w Tatry i odtąd niewiadomo co się z nim stało.
Zamkniemy pieśnią w któréj jest całe życie zbójcy.

Héj! chłopiec ja, chłopiec z końcu Rogoźnicka[1],
Miałem matkę dobrą, a ojca zbójnicka.
Jescem nie zbojował, dopiérom probował;
Z bucka na jedlickę w lesie pseskakował.
Jescem nie zbojował, dopiéro ten rocyk,
Juz mię chcą powiesić na zelazny hacyk.
Panowie, panowie, nie dajcie mię zgubić,
Ja wam będę za to siedem rocków słuzyć.
Panowie, panowie, wyróbcie mi prawo,
Cobym ja nie siedział na Wiśnicu darmo.
Oj! jakzeby było żal memu kochaniu,
Kiejby mię powiedli z wirsku ku Muraniu[2].
«Powiadała ja ci: daj pozór na siebie,
«Hamerscy hajducy[3] biorą się po ciebie.
«Obwiesą cię Janku za pośrednie ziobro,
«Juz ci będzie potém zbijać nie podobno.»
A kiéj mnie powiesą, moja dusa wstanie.
Budzie ona hładzić frairki na stamie.
Kiéj mnie obwiesicie, obwieściez mnie w miescie,
Baryłkę z palenką nademną powieście.
Tam budę se wisiał, budę se spoczywał,
Tam budę co chwila palenkę popiwał.

  1. Rogoźniczek — nazwisko wsi.
  2. Murań, ma to być każde miasto grodowe.
  3. Hamernia, fabryka żelaza. Hajducy — policja dworska.