Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/299

Ta strona została skorygowana.

przypruszona była płytkim śniegiem. — Biały Dunajec obficiéj tu płynie i okazaléj niż Czarny przy swojém źródle, z kamienia o kamień się rozbija. Cala dolina, mianowiciéj przy brzegach Dunajca, zawalona głazami, które woda ogładza i wyrzuca, nim je zabierze w następnéj powodzi i daléj poniesie. Głazy te słyną szczególniéj ze mchu czerwonego, amarantowego; jest on prawie niedojrzany gołém okiem, głaz pod nim wydaje się jak powleczony czerwoną barwą, potarty bielizną żółty ślad na niéj zostawia; pachnie jak fiołek, a zwłaszcza podczas pięknych letnich poranków. Mówiono mi, że kamień tak umszony trzymany w izbie, wydaje z siebie ten zapach bardzo długo.
Szliśmy ku źródłu Dunajca jego brzegiem; przy drodze mieliśmy piękną polanę Kałatówkę, otoczoną wysokiemi górami; daléj bijący w oczy ogrom różnokształtnych opok, który jak wieniec, otacza wzniosłą górę i zowie się: Zakopański Zamek. Z podnóża jego posady wypływa Biały Dunajec wodospadem cztérosążniowéj wysokości; w lecie uroczy ma przedstawiać widok ta woda bijąca się po umszonych kamieniach i biała od wiecznéj piany, w zimie wybucha cokolwiek niżéj, i mniéj gwałtownie.
Piérwsze i główne stanowisko w dolinie jest Hamernia czyli kuźnia żelaza, przy któréj leżą domy mieszkalne, a między niemi dom samegoż właściciela téj okolicy: z tego punktu rozpoczęliśmy naszą wycieczkę, któréj ostatecznym kresem miała być ruda