Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.
SŁÓWKO O LUDZIE TARNOWSKIM.
15 Kwietnia 1832.

Mało bardzo mam sposobności zetknąć się bliżéj z tutejszym ludem; stosunki moje z nim są bardzo ograniczone, wiadomości o nim zbyt ogólne, ale wyobrażenie prawdziwe.
Lud ten jest jedno z Krakowskim. Znać to na piérwszy rzut oka. Budowa ciała, rysy twarzy okazują tę jednoplemienność. Ten sam ubiór, tylko mniéj strojny; ubóstwo widoczne. Błyska w nim także nieraz prawdziwa krakowska bystrość i żywość. Zarod na dnie duszy dobry, piękny; rzadkie przymioty w ukryciu, ale w ogólności rzadko objawia swoją poczciwą, dobrą stronę. Tchnienie jakiegoś zepsucia obcego jemu, straszliwie przeciągnęło nad nim i dotknęło głębokiém skażeniem słowiańską jego istotę. Sam dzisiaj nie wié czém jest, traci coraz więcéj pamięć i wiedzę siebie, a kto to traci, temu trudno poznać się na swojéj wartości moralnéj i okazywać ją światu: