Ale ją opuszczę na chwilę, aby powitać jeszcze jedną budowę, któréj niegodzi się pominąć; jest to tutejszy kościołek. Stoi on niedaleko dworu nad samym Dunajcem. Niepozorny, nie wielki, a należy do owych rzadkich pomników religijnych naszego kraju, które z powierzchowności gasną przy olbrzymach gotycyzmu, ale mieszczą w sobie więcéj Ducha Śgo jak większa część owych podziwianych gmachów: jestto tajemnica architektoniczna naszego ludu chrześciańskiego. Kościołek ten jest jeszcze jeden z owych kościołków modrzewiowych, które sięgają swoim wiekiem pierwszych czasów chrześcijaństwa w Polsce. A że należy do téj rodziny, świadczy rok 1240, wyżłobiony na jednéj z jego belek. Ma on i organy; już je słyszałem.
Szkoda, że nie każdéj niedzieli słyszéć je można, bo Łopuszna niema stałego proboszcza. A chciałbym częściéj je słyszéć; tak błogie zrobiły na mnie wrażenie, tak rzewne, pośród nabożeństwa przy tym ołtarzu skromnym, gdzie przez tyle wieków powtarza się tajemnica boskiéj ofiary, śród tych ścian wątłych a mocniejszych niż budowa niejednego narodu; w atmosferze modlącego się ducha tego ludu, który kolanem swojém odnawia odwieczne ślady pobożności naddziadów swoich, i oddaje się Bogu, jak oni przed wiekami oddawali się w tém samém miejscu.