Strona:Seweryn Goszczyński - Dziennik podróży do Tatrów.djvu/83

Ta strona została uwierzytelniona.
Z WIELKIÉJ GÓRY. — GÓRY TATRY. — DZIECI GÓRALSKIE.
12 Maja 1832.

Całe Tatry białe od śniegu, który téj nocy spadł w górach. Nawet wyższe przedgórza po téj stronie doliny, od północy, pokryte są śniegiem w górnéj swojéj połowie. Niema go całkiem w strefie niższéj, koło mnie; przeciwnie dzień dziwnie piękny i jasny. Dziś widzę najwyraźniéj góry zwane tu Fatrami. Leżą one na drugim brzegu Wagu i stanowią jakby odrębne grono od Tatrów.
Z rana obiegłem płaszczyznę ku Węgrom, byłem aż na Cisowéj skale. Dochodząc do niéj miałem widok, który mię mocno zajął. — Do koła pasły się trzody, a na spiczastym szczycie Cisowéj skały, kilkunastu pastuszków dzieci jeszcze, śpiewali i tańczyli. Coś dziwnego było w tym widoku. Ich strój góralski obcisły, krótki, ich guńki spuszczone z rękawów, zapięte tylko pod szyją, ulatujące śród tańca; ich ruchy szybkie, zwinne, polotne, a wszystko to w blasku