Znalazł on przytułek w Zakopanem; ale znać go nie mogłem, bo nie wyzierałem za sferę wieśniaków. Wiele jednak bardzo dobrego słyszałem o nim. Mając stopień majora w wojsku rosyjskiem, wielkie zaufanie u naczelników i dowództwo placu w Dubnie, poświęcił to wszystko, kiedy powinność Polaka powołała go w szeregi narodowe, i przeszedł do wojska polskiego. Wszystkie te ofiary nie kosztowały go wcale; ale miał żonę młodą, piękną jak anioł, z którą musiał się rozstać, i nie mógł dotąd połączyć się: tu była nieuleczona rana jego duszy Nie zdołał nigdy oswoić się znieobecnością żony. Zdawało się, że ta miłość wzrastała z czasem i zawadami, które leżały pomiędzy nimi. O żonie mówił ciągle, o niej myślał nieustannie, do niej tęsknił coraz więcej. Przedsięwziąszy pewne środki sprowadzenia jej do siebie, miał on wprawdzie nadzieję, ale ta nadzieja niespełniona dotąd, rozdrażniała tylko niecierpliwy smutek. Oddawna już postrzeżono w nim skłonność do melancholji, i zaczęto lękać się o jeego zdrowie. O tem wszystkiem wiedziałem z wieści: nie wiedziałem że już zachorował.
Że to on był, a nie kto inny, miałem wszelkie rękojmie, i nie omyliłem się. Widok
Strona:Seweryn Goszczyński - Straszny Strzelec.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.